Opis
OD RADKA:
Tomasz – główny bohater, który był w dzieciństwie adoptowany – szuka swoich biologicznych rodziców. W ten sposób wpada w uzależnienie od wiedzy o genetyce. Zaczyna traktować każdego człowieka jak maszynę – nosiciela DNA. Zamiast ludzi, dostrzega jedynie zestawy genów. Nawet ciało ukochanej staje się dla niego przede wszystkim „workiem na geny” – taki opis książki znajdziemy na stronie wydawcy. Brzmi zachęcająco, prawda?
Trudno nie zgodzić się z tym, że fabuła jest tu nie tylko oryginalna, ale też naprawdę wciągająca. Ja jednak dostrzegam w niej coś innego. Coś, co zaintrygowało mnie tak bardzo, że jestem pewny, że zaintryguje także Ciebie. Bo po takiej notce można by się spodziewać powieści lekkiej, groteskowej, po prostu – jak pisze na okładce Mariusz Szczygieł – „czarnej komedii”. Nic bardziej mylnego. Kompletnie nie zgadzam się z Mariuszem Szczygłem.
Historię tę opowiada główny bohater, któremu na początku zawsze daję szansę i z którym staram się sympatyzować. Jednak w tym przypadku tak nie było. Zamiast sympatii poczułem do Tomasza… niechęć. Jego pozorna ciekawość świata blednie, gdy dostrzeżemy jego wręcz psychopatyczną obsesję. Nagle orientujemy się, że nie do końca możemy być pewni, co z jego opowieści wydarzyło się naprawdę, a co stanowi tylko wytwór wyobraźni. Chorej wyobraźni.
A więc humor czy mrok? A może jedno i drugie? Nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy „czeskiego humoru” po tej lekturze zechcą – tak jak wszyscy członkowie redakcji po mojej rekomendacji (rym niezamierzony) – natychmiast sprawdzić opisane w książce teorie na własnej skórze. To co? Eksperymentujesz z nami?