Opis
OD ANNY DZIADZIO:
Nie przepadam za prozą Schmitta. Dlaczego więc sięgnęłam po jego starą, wydaną w Polsce po raz pierwszy jakieś dziesięć lat temu, powieść? To proste – wznowienie, i to z przepiękną okładką. Tak, wiem – „Nie oceniaj książki po okładce”. Tylko że… Każdy książkofil wie, co kryje się za tym „ale”. No więc kupiłam.
Trzy historie, trzy różne osie czasu, ale jakoś tak wszystko się splata. Banał, pomyślałam. W dodatku pewnie bohaterki okażą się nieskazitelne, a Autor-feminista (jak sam o sobie mówi) da mi papierowy pean o kobiecej sile. Ależ się pomyliłam.
Na początku nie mogłam się wkręcić – nie wiem, czy to przez swoje uprzedzenie, czy coś na wstępie rzeczywiście zgrzyta. Potem jednak zaczęły targać mną emocje – głównie irytacja na pewne zachowania bohaterek. Czasem złość, czasem jednak wzruszenie. I zrozumiałam, że o to właśnie w lekturze chodzi – jeśli nie pozostawia Cię obojętnym, to warto się jej oddać.